„ Dziś nad światem zmienił ktoś, nieba błękit w chmur atrament” tak kiedyś śpiewała Edyta Bartosiewicz. Jest takie miejsce na globie, gdzie tą śliczną deszczową piosenkę można nucić nie dziś, a nieomal cały rok. To Bergen, nazywane bramą do norweskich fiordów. Jego mieszkańcy muszą wychodzić z domu z parasolem przez 242 dni w roku, gdyż jest to najbardziej deszczowe miasto Europy. Przyczyną tak licznych opadów jest położenie miasta. Usytuowane jest pomiędzy fiordami, górami a Oceanem Arktycznym. Jednak mieszkańcom kapryśna aura nie przeszkadza. Mawiają, że ponoć nie ma złej pogody, a jedynie zły strój.
Ja również lubię deszcz.
Zapraszam do Bergen, niewielkiego miasta, które przywitało mnie oczywiście deszczem.
Kolorowe kamieniczki to symbol miasta.
Bergen okalają zielone wzgórza, z których rozpościera się rozległy widok na zatokę. To zdjęcie i wiele innych w tej relacji zrobiła moja córka, a ja z radością stwierdzam, że ma dobre oko.
Jedną z atrakcji jest wjazd kolejką, my zrezygnowaliśmy z niej, ponieważ pogoda była niesprzyjająca do podziwiania widoków panoramicznych.
To drugie co do wielkości miasto Norwegii było przez wieki najważniejszym ośrodkiem kraju, którego życie koncentrowało się wokół portu.
Bardzo ciekawym budynkiem założonego przez Olafa IIIj w XI wieku miasta jest pochodząca z XII wieku twierdza.
Składała się ona z rezydencji królewskiej, katedry i kilku kościołów. Do 1299 Bergen było stolicą Norwegii i stanowiło siedzibę władców.
Dzisiaj w obrębie twierdzy znajdują się dwie budowle średniowieczne, a samo miejsce pełni rolę terenów wypoczynkowych. Jest otoczone zielenią, gdzie można pospacerować i odpocząć.
To jego najciekawsza cześć, położona nad zatoką zabytkowa dzielnica Bryggen.
Osiedlali się tutaj pierwsi mieszkańcy.
Bryggen od strony miasta niezwykle barwne, …..
gwarne, ….
kolorowe, …
i bogate w zdobienia.
Centralnym miejscem Bergen jest targ rybny, który stanowi absolutne must see.
Oprócz ryb można tu zobaczyć wszelkiego rodzaju stwory morskie.
Sprzedawcy oferują smakowicie wyglądające lokalne przysmaki, oczywiście z rybami i owocami morza. Prawdziwi smakosze moga nabyć nawet kanapki z mięsem renifera.
Są oni bardzo życzliwi, bez problemu pozwalają fotografować swoje kunsztownie ułożone produkty. Tutaj pan napędził mi i córce sporego stracha, bo kiedy patrzyłyśmy na tego stwora, pociągnął za mało widoczny sznureczek, stwór rozdziawił wtedy swoją paszczę, a my najadłyśmy się, i owszem, ale strachu.
Ceny są bardzo wysokie. Norwegia jest wyjątkowo drogim krajem.I tak dla przykładu kilogram czereśni to koszt 100 złoty.
To przejście prowadzi do najstarszej drewnianej części dzielnicy.
Hanzeatyccy kupcy przez lata posiadali w Norwegii monopol na handel rybami i zbożem.
Mimo zarabianych kroci ich życie nie było łatwe.
Ze strachu przed pożarami wprowadzono zakaz palenia ognia w domach,…
a w trakcie surowych zim doszło nawet do licznych zgonów z powodu wychłodzenia.
Dziś to miejsce oblegają turyści, …
Żaden z kupców oraz ich pracowników nie mógł mieszkać z rodziną. Wymuszało to jednoznacznie przymusowy celibat, na co odpowiedzią było powstanie licznych domów publicznych poza strefą.
Uliczki te są bardzo wąskie i mają swoisty specyficzny klimat, ….
Tak spuszczano kiedyś drewniane platformy, na które ładowano towar.
Tu faktycznie czuć klimat dawnych czasów,…
pachnie drewnem, …
panuje lekki mrok.
Urokliwy domek, …
i tuż obok miejsce na chwilowy relaks.
Żegnamy sie z tą starą dzielnicą, ..
i idziemy do innej części miasta.
Wąskie uliczki, kolorowe domki, sporo zieleni,…
nie ma szans na dojazd samochodem.
Bardzo mi się tu podoba,….
” schody, schody, schody” jak śpiewała kiedyś Ewa Kuklińska, jest ich pełno.
Aż trudno sobie wyobrazic jak miniaturowe muszą byc ich mieszkanka.
Domki stykają sie ze sobą,…
mieszkańców nie widać.
Ten zaułek był dla mnie sporym zaskoczeniem, na tak wąskim odcinku znalazlam aż trzy bryły zabudowań, które się prawie ze sobą stykały.
Zejście oczywiscie schodami, tu ściana frontowa.
I to już koniec naszej wycieczki.
Pełne uroku miasto, chociaż nie wyobrażam sobie, aby ciągle chodzic z parasolem. Lubię deszcz, ale bez przesady. Ceny jak w Australii. Czereśnie są bardzo drogie, nie mówiąc o innych owocach i warzywach. Bardzo lubię targi rybne, owoce morza to coś dla mnie, chociaż nie jadam ryb pochodzących z Norwegii.
Pięknie oprowadziłaś mnie po Bergen. Bardzo atrakcyjne miejsce.
Pozdrawiam-)
Irena, miasto jest urocze, ma też na wzgórzu piękne trasy spacerowe, ale ja byłam tylko kilka godzin i poza ścisłym centrum nic wiecej nie widziałam. Z tym deszczem tam nie jest tak tragicznie, bo padało, a potem prześwitywało słońce. Ceny powalają, drożyzna straszna,
pozdrawiam
Pomimo deszczowej aury bardzo kolorowo. Pokazałaś wiele pięknych detali i klimatycznych zaułków. Bardzo zachęciłaś do odwiedzenia Bergen. Na Twoich zdjęciach jest ono barwne i wesołe. Nawet specjały z targu w kolorze miasta 🙂 Jedynie ceny nie zachęcają do odwiedzenia tego miejsca 😉
Bardzo mi się podobało. Odczarowałaś to najbardziej deszczowe miasto Europy.
Pozdrawiam 🙂
Klimatycznie pokazane miasteczko. Bardzo podoba mi się zdjęcie z błękitną parasolką. Chętnie mogłabym przejść się uliczkami i to od zaraz. Podoba mi się Twoja prezentacja!
Arleta, dziękuję, mi sie też bardzo Bergen podobało i napstrykałam tam masę zdjęć. To z parasolką jest dla mnie najlepsze. Niestety, nie nadaje sie za bardzo na wizytówke, bo parasolka ginie. Znając Ciebie dotrzesz i tam,
pozdrawiam
Witaj Gabi, Nareszcie znalazłam troche czasu aby wreszcie do Ciebie zawitac:) Piekny blog, Troche zazdroszczę. Masz teraz gdzie spisywac swoje podróznicze wspomnienia. Bergen przedstawiłaś tak, ze ochota człowieka bierze aby ruszyc natychmiast na szlak. Piękne zdjecia okraszone swietnym komentarzem. Pozdrawiam Cie serdecznie:)
Ula, dzięki, że zajrzałaś. Tak, mam teraz swój cichy kącik, pozazdrościłąm Tobie i jeszcze kilku innym, którzy się na to zdecydowali. Bergen jest niezwykle fotogeniczne, w ogóle Norwegia jest cudna. Mało jej widziałam, ale zawsze coś. Co do galerii, to jak wiesz uczyłam się pilnie od najlepszych userów, z Tobą na czele, pozdrawiam serdecznie Ciebie i Maćka
Bergen pieknie sie prezentuje w Twoim obiektywie! Polnocna Norwegia kusi mnie juz od dawna. 😉 Mysle, ze odwiedziny w Bergen da sie polaczyc z wizyta w Lofotach, ktore niesmialo planuje na przyszly rok. Pozdrawiam cieplo!
Dominika, jedź, bedziesz zachwycona. I wokół Bergen też są piękne rejony, których niestety nie widziałam. Norwegia jest zachwycająca jak cała Skandynawia,
pozdrawiam
Chodź mieszkam w Norwegii od 17 lat w Bergen jeszcze nie byliśmy 🙂 kochamy Norwegje i zwiedzamy ja regularnie i zdecydowanie wolimy góry, fiordy i miejsca gdzie turystów jest mniej 🙂
Żałuję w takim razie, że nie trafiłam w gusta. Fiordy i góry mnie zachwyciły, też nie przepadam za tłumami, ale przecież nie one są tematem tej relacji.
pozdrawiam Aniu ( czy dobrze kojarzę Olaf? )
Gabi
Miasto faktycznie bardzo urokliwe, a na krewetki niestety nie załapałam się ( nie jestem specjalnie miłośnikiem owoców morza, a zwłąszcza za norweskie ceny).
Pełne uroku miasto, chociaż nie wyobrażam sobie, aby ciągle chodzic z parasolem. Lubię deszcz, ale bez przesady. Ceny jak w Australii. Czereśnie są bardzo drogie, nie mówiąc o innych owocach i warzywach. Bardzo lubię targi rybne, owoce morza to coś dla mnie, chociaż nie jadam ryb pochodzących z Norwegii.
Pięknie oprowadziłaś mnie po Bergen. Bardzo atrakcyjne miejsce.
Pozdrawiam-)
Irena, miasto jest urocze, ma też na wzgórzu piękne trasy spacerowe, ale ja byłam tylko kilka godzin i poza ścisłym centrum nic wiecej nie widziałam. Z tym deszczem tam nie jest tak tragicznie, bo padało, a potem prześwitywało słońce. Ceny powalają, drożyzna straszna,
pozdrawiam
Pomimo deszczowej aury bardzo kolorowo. Pokazałaś wiele pięknych detali i klimatycznych zaułków. Bardzo zachęciłaś do odwiedzenia Bergen. Na Twoich zdjęciach jest ono barwne i wesołe. Nawet specjały z targu w kolorze miasta 🙂 Jedynie ceny nie zachęcają do odwiedzenia tego miejsca 😉
Bardzo mi się podobało. Odczarowałaś to najbardziej deszczowe miasto Europy.
Pozdrawiam 🙂
Renata, bardzo Ci dziękuję, czytać takie słowa od Ciebie to dla mnie ogromna przyjemność,
pozdrawiam
Klimatycznie pokazane miasteczko. Bardzo podoba mi się zdjęcie z błękitną parasolką. Chętnie mogłabym przejść się uliczkami i to od zaraz. Podoba mi się Twoja prezentacja!
Arleta, dziękuję, mi sie też bardzo Bergen podobało i napstrykałam tam masę zdjęć. To z parasolką jest dla mnie najlepsze. Niestety, nie nadaje sie za bardzo na wizytówke, bo parasolka ginie. Znając Ciebie dotrzesz i tam,
pozdrawiam
Witaj Gabi, Nareszcie znalazłam troche czasu aby wreszcie do Ciebie zawitac:) Piekny blog, Troche zazdroszczę. Masz teraz gdzie spisywac swoje podróznicze wspomnienia. Bergen przedstawiłaś tak, ze ochota człowieka bierze aby ruszyc natychmiast na szlak. Piękne zdjecia okraszone swietnym komentarzem. Pozdrawiam Cie serdecznie:)
Ula, dzięki, że zajrzałaś. Tak, mam teraz swój cichy kącik, pozazdrościłąm Tobie i jeszcze kilku innym, którzy się na to zdecydowali. Bergen jest niezwykle fotogeniczne, w ogóle Norwegia jest cudna. Mało jej widziałam, ale zawsze coś. Co do galerii, to jak wiesz uczyłam się pilnie od najlepszych userów, z Tobą na czele, pozdrawiam serdecznie Ciebie i Maćka
Bergen pieknie sie prezentuje w Twoim obiektywie! Polnocna Norwegia kusi mnie juz od dawna. 😉 Mysle, ze odwiedziny w Bergen da sie polaczyc z wizyta w Lofotach, ktore niesmialo planuje na przyszly rok. Pozdrawiam cieplo!
Dominika, jedź, bedziesz zachwycona. I wokół Bergen też są piękne rejony, których niestety nie widziałam. Norwegia jest zachwycająca jak cała Skandynawia,
pozdrawiam
Chodź mieszkam w Norwegii od 17 lat w Bergen jeszcze nie byliśmy 🙂 kochamy Norwegje i zwiedzamy ja regularnie i zdecydowanie wolimy góry, fiordy i miejsca gdzie turystów jest mniej 🙂
Żałuję w takim razie, że nie trafiłam w gusta. Fiordy i góry mnie zachwyciły, też nie przepadam za tłumami, ale przecież nie one są tematem tej relacji.
pozdrawiam Aniu ( czy dobrze kojarzę Olaf? )
Gabi
Bergen jest podobno pięknym miastem. Ja miałam okazję widzieć je jedynie na zdjęciach, które niezmiennie mnie zachwycaja.
Bergen jest inne i ma swój niepowtarzalny klimat.
Miejsce na mojej liście do zobaczenia juz od ponad roku (moja lista jest baaardzo długa). Piękne zdjęcia:)
Życzę w takim razie dotarcia, moja lista też dluuga. Dziękuję za miłe słowa o zdjęciach,:)
Piękne miasto i tyle się tam dzieje a te owoce morza, cudowne można jeść oczami. Mam nadzieję, że zalapalas się gdzieś na te piękne krewetki.
Miasto faktycznie bardzo urokliwe, a na krewetki niestety nie załapałam się ( nie jestem specjalnie miłośnikiem owoców morza, a zwłąszcza za norweskie ceny).