Islandia już podczas pobytu latem ponad 10 lat temu zachwyciła mnie swoimi niezwykłymi krajobrazami, różnorodnością i kolorami. Wyspa to raj dla tych, którzy kochają potęgę przyrody, ciszę, bezkres i brak ludzi.
Dlatego bez wahania zdecydowałam się na kolejną eskapadę w tym kierunku, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że zimowa aura może oferować skrajnie inne wrażenia. Marzyłam też o zobaczeniu zorzy.
Nie pojawiła się ani razu, a ja pomimo tego wróciłam zauroczona. Islandia ujmuje w zimowej wersji nie mniej jak w letniej.
Zapraszam na krótką, bo trzydniową przygodę na tej niezwykłej wyspie.
Wycieczka została zorganizowana przez wrocławskie biuro: www.solisci.pl, a jej liderem była Natalia.
Nata, dziękuję za fantastycznie poprowadzoną imprezę.
Takie widoki z kuchennego okna przywitały nas rano.
Takie tuż obok.
Tuż obok farma koni islandzkich, rasy wyhodowanej właśnie w Islandii. Nie mogą one opuścić kraju, a raz wywiezione nie mogą wrócić, wszystko aby zachować czystość rasy.
Niepłochliwe i przyjazne hodowane są w chowie bezstajennym. Cały boży dzień spędzając na łąkach. Uwielbiają towarzystwo innych koni i pozostawione samotnie na wybiegu cierpią.
Czy ktoś jeszcze odwiedza ten jakże urokliwie położony kościółek?
Mamy pecha, deszcz pada non stop, śnieg zacina. Wszystko jest przemoczone, nawet rzeczy wewnątrz plecaka.
Prawie wszystkie zdjęcia mają plamy od deszczu.
Wodospad Gulfoss zwiedzamy w jeszcze gorszych warunkach,
Wieje niewyobrażalny, przenikliwie zimny wiatr, a deszcz ze śniegiem aż tną. Chowam aparat.
Największy czynny gejzer – Strokkur, który co kilka minut wyrzuca słup wody o wysokości 30 metrów.
Kolejny dzień wita nas piękną ( wreszcie) pogodą. Typowe dla Islandii domki kryte trawą.
Malowniczą trasą wzdłuż rzeki udajemy się do wodospadu.
Huk wody oszałamia,
Ciekawostką jest możliwość wejścia za wodospad, skąd można obserwować spadające kaskady wody.
Jesteśmy skąpani w wodzie. Znowu chowam aparat pod koszulkę ze strachu przed upadkiem lub zmoczeniem.
Jedna z ikon Islandii – wodospad Skogafoss.
W tym miejscu fotograficzny szał sięga zenitu.
Widok ze szczytu.
Kolejny punkt programu to trekking na lodowcu Sólheimajökull.
Organizator wyposaża nas w czekany, raki, kask i uprząż, ruszamy.
Pokaz zdobycia ścianki. Raczki chroniące przed poślizgnięciem to podstawa przetrwania.
Biel we wszystkich możliwych odcieniach, do tego cudowne błękity.
Widoki powalają na kolana.
To była piękna przygoda.
Kolejna atrakcja typu must see to Reynisfjara – czarna plaża.
Plaża wyjątkowa i inna niż wszystkie inne, usypana jest z czarnego piasku.
Fale są bardzo niebezpieczne, potrafią nagle zalać piasek. Zdarzyły się tu wypadki zatonięć. Sama musiałam kilka razy uciekac, bo fale dosłownie dochodzily do końca plaży.
Bazaltowe kolumny w połączeniu z czarnym piaskiem i klifami tworzą jeden z bardziej niezwykłych obrazów, jakie widziałam.
Całość przypomina obrazy jak nie z tego świata.
Reynisfjara posłużyła za scenerię do serialu “Gra o tron”.
Nie wiem ile zdjęć zrobiłam w tym miejscu, zachwyt to mało.
Jedyny wodospad na Islandii, który jest podświetlony nocą.
Ruszamy do Rejkjaviku, zwykłe zdjęcie drogi, zwykła ciężarówka, niezwykła moc.
Typowa zabudowa stolicy.
Główny deptak, przesyłam pozdrowienia dla opływającego złotem piewcy miłości, tolerancji i miłosierdzia abp. jędraszewskiego, małe litery to świadomy wybór.
Malowniczy klif Valahnúkamöl. Woda jest tu zazwyczaj wzburzona i rozbija się o wystające z morza skały.
Kolejny punkt to strumienie geotermalne,
czyli dzikie źródła wypełnione gorącą wodą.
Wraz z niezwykłym kolorytem podłoża tworzą iście bajeczną scenerię.
Są drogi, którymi można jeździć bez końca.
Patrzeć przez szybę na otaczający nas świat i myśleć sobie, jaki jest on piękny.
Kolejne fascynujące miejsce zupełnie jak nie z tego świata,
Bridge America – Europe. To styk dwóch płyt tektonicznych: amerykańskiej i europejskiej.
Błękitna Laguna to geotermalne uzdrowisko a zarazem najpopularniejsza atrakcja na wyspie.I tym akcentem zakończyła się nasza islandzka przygoda.
Islandia cudowna o każdej porze roku. Zimowa jej odsłona jest mi nieznana i tak samo piękna jak letnia – pamiętam Twoją pierwszą prezentacje z tej wyspy. Idealnie się uzupełniają. Program wyjazdu bardzo intensywny i obfitujący w moc atrakcji. Cieszę się, że wzięłaś udział w tej eskapadzie, gdyż ja mam teraz możliwość podziwiania Twoich pięknych zdjęć, a z Tobą pozostaną na zawsze wspaniałe wspomnienia z tej jednej z najciekawszych krajobrazowo wysp świata.
Pozdrawiam 🙂
W Islandii byłem latem i zimą i z wielkim sentymentem wspominam tamte pobyty .Relacja Gabi wróciła mi wspomnienia z tamtych pobytów i wiele już zapomnianym obrazów wróciło na nowo.
Wykonywanie zdjęć w zmiennych warunkach pogodowych gdzie silny wiatr , deszcz , ulewa i znowu słońce stanowi dla fotografa duże wyzwanie .Wprawdzie za pomocą komórki nie jest to problemem ,ale już użycie statywu przy podmuchach silnego wiatru to wielki problem ; często trzeba za nim gonić nawet gdy jest ciężki .Fotograficznie Gabi relacja się udała , jest wszechstronna , można poczuć surowość tamtejszej przyrody , wzburzony ocean , tęcze , śnieg , fragmenty lodowca , raki , czekany na wyposażeniu uczestników jak na prawdziwej wyprawie w wysokie góry . Gratuluję pięknej relacji i zachęty dla oglądających ,aby odwiedzić tą surowy krajobrazowo wyspę .Pozdrawiam
Rysiek, dziękuję, ale zabrakło mi niestety szczęścia do zorzy, a napatrzyłam się u Ciebie i też chciałam chociaż zobaczyć. Islandia zachwyca, zresztą sam to wiesz, a co do statywu, to spuśćmy zasłonę milczenia ha ha, pozdrawiam.
Piękne krajobrazy, różne odcienie bieli, arcyciekawa relacja. Najbardziej zafascynowało mnie to pęknięcie płyt tektonicznych. Pokazuje, że i bez Trumpa oddalamy się od Ameryki. Wystarczy przejść na drugą stronę i za kilka miliardów lat będziemy w Hollywood – o ile nam ze swojej strony nie odjedzie – ekologicznie, bo bez emisji, a Europie będziemy mogli tylko pomachać – o ile jeszcze będzie.
Pustkowia. Rude skały i kamienie. Bezdrzewna pustka. Z szerokim oddechem zimnego powietrza i pary. W tych miejscach, gdzie ziemia wydaje się być nieszczelna. Tam ciągle coś się gotuje i wrze parskając niebieskawą barwą. Nadmiar wody przelewa się przez próg wodospadu z jakiejś rzeki, z jakichś lodowców, które jeszcze nie całkowicie stopniały. Śnieżnie i chmurnie. Zaskakująco jasne światło widnieje spoza chmur. Jest złote. Pokorne konie, które tu mieszkają, nic sobie nie robią z zimna. Nikt nie podąża do małego kościółka stojącego samotnie w środku białego bezkresu. Zda się niepotrzebnego nikomu. A w kropelkach wody tęcza się odbija. Ta dziewczyna do której wiodą kolorowe pasy ulicy. To ona tam była i to wszystko opowiedziała.
Każde z tych zdań pasowałoby do opisu pod poszczególnymi zdjęciami. Może? tak sobie myślę, poproszę Ciebie o pomoc przy pisaniu komentarzy do kolejnego wpisu. Ile czasu zaoszczędzę i będę miała gotowe podpisy ubrane pięknie w słowa. Dziękuję i pozdrawiam.
Gabi,
Pomimo zimowej sztay poznaję niektóre miejsca.
Islandia jest o każdej porze roku fascynująca! Kraj ognia i wody, zimą zmienia się w krainę lodu, co jeszcze bardziej dodaje pazura, jakże surowej przyrodzie.
Piękna jest Twoja zimowa odsłona Islandii.
Choć zima mogłaby dla mnie nie istnieć, to dla takich widoków pojechałabym z ochotą. O Islandii myślę od lat, ale właśnie ten ziąb mnie wstrzymuje. Można na Twoich fotkach zobaczyć bielszy odcień bieli. Bo biały , tak jak i czarny ma wiele twarzy. Podobało się jak zawsze. Pozdrawiam Urszula
ps. A ja wciąż się grzebię we wspomnieniach indyjskich
Zachwycają Islandia i Twoje zdjecia.Nawet w zimowej szacie chętnie bym zobaczyła,bo jak człek właściwie ubrany to nie jest zimno 😉Ja w Finlandii chodziłam w rozpiętej kurtce a ciepłolubna jestem.Zorza to cudne zjawisko,mieliśmy okazję podziwiać. Fantastyczny taniec nam pokazała.W rzeczywistości wygląda inaczej aniżeli na fotkach.
Gabi zaglądam czasem i pozdrawiam serdecznie.
Islandia cudowna o każdej porze roku. Zimowa jej odsłona jest mi nieznana i tak samo piękna jak letnia – pamiętam Twoją pierwszą prezentacje z tej wyspy. Idealnie się uzupełniają. Program wyjazdu bardzo intensywny i obfitujący w moc atrakcji. Cieszę się, że wzięłaś udział w tej eskapadzie, gdyż ja mam teraz możliwość podziwiania Twoich pięknych zdjęć, a z Tobą pozostaną na zawsze wspaniałe wspomnienia z tej jednej z najciekawszych krajobrazowo wysp świata.
Pozdrawiam 🙂
Renata, dziękuję i życzę Ci dotarcia, będziesz zachwycona i wrócisz z pięknymi kadrami, pozdrawiam.
W Islandii byłem latem i zimą i z wielkim sentymentem wspominam tamte pobyty .Relacja Gabi wróciła mi wspomnienia z tamtych pobytów i wiele już zapomnianym obrazów wróciło na nowo.
Wykonywanie zdjęć w zmiennych warunkach pogodowych gdzie silny wiatr , deszcz , ulewa i znowu słońce stanowi dla fotografa duże wyzwanie .Wprawdzie za pomocą komórki nie jest to problemem ,ale już użycie statywu przy podmuchach silnego wiatru to wielki problem ; często trzeba za nim gonić nawet gdy jest ciężki .Fotograficznie Gabi relacja się udała , jest wszechstronna , można poczuć surowość tamtejszej przyrody , wzburzony ocean , tęcze , śnieg , fragmenty lodowca , raki , czekany na wyposażeniu uczestników jak na prawdziwej wyprawie w wysokie góry . Gratuluję pięknej relacji i zachęty dla oglądających ,aby odwiedzić tą surowy krajobrazowo wyspę .Pozdrawiam
Rysiek, dziękuję, ale zabrakło mi niestety szczęścia do zorzy, a napatrzyłam się u Ciebie i też chciałam chociaż zobaczyć. Islandia zachwyca, zresztą sam to wiesz, a co do statywu, to spuśćmy zasłonę milczenia ha ha, pozdrawiam.
Piękne krajobrazy, różne odcienie bieli, arcyciekawa relacja. Najbardziej zafascynowało mnie to pęknięcie płyt tektonicznych. Pokazuje, że i bez Trumpa oddalamy się od Ameryki. Wystarczy przejść na drugą stronę i za kilka miliardów lat będziemy w Hollywood – o ile nam ze swojej strony nie odjedzie – ekologicznie, bo bez emisji, a Europie będziemy mogli tylko pomachać – o ile jeszcze będzie.
Dobrze, że Omrikon, mogła być przecież Delta. A poza tym : jestem pewna, będzie komu machać, nawet za pare miliardów lat.
Pustkowia. Rude skały i kamienie. Bezdrzewna pustka. Z szerokim oddechem zimnego powietrza i pary. W tych miejscach, gdzie ziemia wydaje się być nieszczelna. Tam ciągle coś się gotuje i wrze parskając niebieskawą barwą. Nadmiar wody przelewa się przez próg wodospadu z jakiejś rzeki, z jakichś lodowców, które jeszcze nie całkowicie stopniały. Śnieżnie i chmurnie. Zaskakująco jasne światło widnieje spoza chmur. Jest złote. Pokorne konie, które tu mieszkają, nic sobie nie robią z zimna. Nikt nie podąża do małego kościółka stojącego samotnie w środku białego bezkresu. Zda się niepotrzebnego nikomu. A w kropelkach wody tęcza się odbija. Ta dziewczyna do której wiodą kolorowe pasy ulicy. To ona tam była i to wszystko opowiedziała.
Każde z tych zdań pasowałoby do opisu pod poszczególnymi zdjęciami. Może? tak sobie myślę, poproszę Ciebie o pomoc przy pisaniu komentarzy do kolejnego wpisu. Ile czasu zaoszczędzę i będę miała gotowe podpisy ubrane pięknie w słowa. Dziękuję i pozdrawiam.
Gabi,
Pomimo zimowej sztay poznaję niektóre miejsca.
Islandia jest o każdej porze roku fascynująca! Kraj ognia i wody, zimą zmienia się w krainę lodu, co jeszcze bardziej dodaje pazura, jakże surowej przyrodzie.
Piękna jest Twoja zimowa odsłona Islandii.
Tak, Islandia zachwyca o każdej porze, mnie w zimowej aurze powaliła na kolana. Mogłabym tam wrócić znowu. Dzięki za miłe słowa.
Choć zima mogłaby dla mnie nie istnieć, to dla takich widoków pojechałabym z ochotą. O Islandii myślę od lat, ale właśnie ten ziąb mnie wstrzymuje. Można na Twoich fotkach zobaczyć bielszy odcień bieli. Bo biały , tak jak i czarny ma wiele twarzy. Podobało się jak zawsze. Pozdrawiam Urszula
ps. A ja wciąż się grzebię we wspomnieniach indyjskich
Ja też się bałam tych chłodów, ale miałam bardzo ciepłe rzeczy i było super. Polecam Ci Islandię, zarówno letnią jak i wiosenną, pozdrawiam!
Zachwycają Islandia i Twoje zdjecia.Nawet w zimowej szacie chętnie bym zobaczyła,bo jak człek właściwie ubrany to nie jest zimno 😉Ja w Finlandii chodziłam w rozpiętej kurtce a ciepłolubna jestem.Zorza to cudne zjawisko,mieliśmy okazję podziwiać. Fantastyczny taniec nam pokazała.W rzeczywistości wygląda inaczej aniżeli na fotkach.
Gabi zaglądam czasem i pozdrawiam serdecznie.
Lucy, niestety, zorzy nie uświadczyłam. Ale i tak wróciłam zachwycona. Musisz pojechać na Islandię!
pozdrawiam 🙂