Przejdź do treści

WROCŁAW, historia jednej okolicy

    Nie przypuszczałam, że zrobię wpis z tego miejsca. Nigdy nie przypuszczałam, że wyszukiwanie kadrów do prezentacji sprawi mi  taką przyjemność, od września nie miałam aparatu w ręce.

    Po kolei. Jechałam do lekarza i zaparkowałam celowo znacznie dalej. Był  rześki,  ciepły dzień i po tegorocznej zbyt długo trwającej zimie cieszyłam się, że tak po prostu mogę iść i delektować się panującą aurą.

    Pierwszym na co zwróciłam uwagę były walające się w każdym zakamarku puste butelki po alkoholu. Mówiąc  wprost butelki po wódzie. Najczęściej małpki, tak bardzo rozsławione moim ulubionym serialem „ Świat według Kiepskich” , kręconym zresztą w podobnych bardzo okolicznościach, na sławetnej wrocławskiej ulicy o dumnej nazwie Ćwiartki ¾.

    Mijam bramy ( odór moczu ) przez które widać podwórka, sceneria przeraża. Robię zdjęcie, wysyłam do fotograficznie bliskich mi osób. Gabi, świetny materiał, szukaj dalej i zrób relację. Zrobię.

    Jest czwartek i wiem, że w sobotę mam program, na który cieszę się już teraz.

    Zapraszam na spacer do Trójkąta Bermudzkiego.

    17 komentarzy do “WROCŁAW, historia jednej okolicy”

    1. Ta relacja to kawałek historii i opis stanu, który też we Wrocławiu wkrótce zniknie. Gloria Reporterce.

      1. Myślę,że ten stan nie zniknie tak szybko,zwłaszcza że we Wrocławiu jest więcej takich miejsc.Dziękuję za uznanie, do reporterki daleko mi, pozdrawiam

    2. Cieszę się, że zrobiłaś wpis z tego miejsca. Pewnie jeszcze długo będzie można je oglądać w pokazanych przez Ciebie stanie.
      Idą zmiany na lepsze, ale są one bardzo powolne. Przybywa nowych budynków, a śmieci jakby wciąż tyle damo co przed laty.
      Przez pokazane miejsca z rzadka przemykałam, nie zagłębiając się w podwórka, tym większa moja radość, iż m0głam zobaczyć je na Twoich reporterskich zdjęciach. Wnikliwy/bystry fotograf i na „swoim podwórku” wypatrzy masę interesujących kadrów, a jest ich w tym wpisie spora liczba. Nie trzeba wybierać się za granicę kraju, a nawet miasta, aby złapanymi kadrami zainteresować widza.
      Pozdrawiam 🙂

      1. Renata, ja też tam zawsze przemykałam na szybko. Jest więcej takich miejsc we Wrocławiu, aczkolwiek nie są owiane taką złą sławą jak Trójkąt. Też uważam, że długo jeszcze tak będzie jak jest. He he, bystry fotograf – jeszcze w to uwierzę. Zgadza się, z taką samą pasją szukałam ciekawych kadrów, kadrów brzydoty jak kiedyś szukałam piękna. Kto wie, może nawet bardziej, bo to raczej rzadkość jest. Z reguły szukamy tego urokliwe albo ciekawe. Tak czy inaczej, dużą radość sprawiło mi opracowanie tego tematu. No i trzeba szczerze powiedzieć, to Ty jak dostałaś pierwsze zdjęcie na Whatsappie pogoniłaś mnie do dzieła. Dziękuję! pozdrawiam.

      2. Nie spodziewałam się, że relacja z pozornie szpetnej części miasta może być tak ciekawa! Świetny dobór zdjęć i narracja. Jakaś część mnie uważa, że tego typu miejsca nie powinny już istnieć, przede wszystkim ze względu na wszechobecny syf i odór, który odstrasza nie tylko osoby postronne (chociażby takie jak listonosz), ale na pewno też doskwiera mieszkańcom. Z drugiej strony kiedy widzę nowoczesną zabudowę, która wdziera się w każdy zakamarek miasta i nijak nie pasuje do jego otoczenia, to jest mi smutno. To jakby nie patrzeć kawał historii zamykanej stopniowo w szklanych budynkach bez wyrazu.

        1. Czy takie miejsca powinny istnieć? jak najbardziej, stanowią świetne świadectwo przeszłości. Tylko problem jest inny. Nie remontuje się ich, wszystko się sypie. Zobacz jak wspaniale wyglądają odrestaurowane obiekty, mają duszę, której nie mają niestety nowe apartamentowca. One są owszem wygodne i luksusowe, mieszkają w nich inni ludzie, ale tak jak piszesz …. wyrazu już nie ma. Dziękuję za Twoje słowa, pozdrawiam

    3. Mocno mnie zaskoczyłaś Gabi tą galerią. Żal patrzeć, na niszczejącą przeszłość miasta, nawet tak pięknego jak Wrocław.. Każde duże miasto ma taką zapuszczoną dzielnicę. Sosnowiec ma tzw Abisynię. Ale pomału i te zapuszczone dzielnice dostają nowego oddechu. Szkoda, ze czasem nie jest to robione z własciwą dbałością. Kolor na klatce mnie powalił. Brawo za ciekawą reporterską galerię Gabi. Pozdrawiam:))

      1. Ula, wiem, że Cię zaskoczyłam, ha , ha. Taki lekki kontrast do ostatniego wpisu, co? Szukamy ciekawych rzeczy gdzieś daleko, a jak widać są też rzeczy tuż obok warte, aby poświęcić im czas. Nawet nie wiesz, jak się cieszyłam jadąc tam w sobotę. Wreszcie jakiś cel! Tak, masz rację dostają oddech. Bo buduje się tam na gwałt, ceny straszne, ale ja bym tam mieszkać nie chciała. Klatka schodowa w kolorze chorej zieleni w rzeczywistości wygląda jeszcze gorzej. Ja nie wiem, jak można trzasnąć taki kolor. Cieszę się bardzo, że Ci się spodobała moja relacja, dziękuję ! i pozdrawiam.

    4. Gabi takiego Wrocławia nie widziałam ale chyba każde duże miasto ma swoje Trójkąty Bermudzkie ?.I mniejsze również.Reporterskie oko-możesz zacząć wierzyć – i dobrze uchwycony klimat.
      Pamiętam też podobną galerię z OŚ,którą Asia zrobiła,z warszawskiej Pragi.
      Serdecznie pozdrawiam.

      1. Lucy, jak miło zobaczyć znajomych z Obieżyświata. Tak, takie miejsca są wszędzie, we Wrocławiu po drugiej stronie miasta jest nie lepiej. Dziękuje za Twe miłe słowa, pozdrawiam!

    5. Każde miasto ma takie enklawy także Warszawa i miasto Zanzibar , ten ostatni wyjątkowo dużo , ale trzeba mieć zmysł rasowego reportera ,aby się nad nimi pochylić i ciekawie przedstawić . Gratulacje dla Gabi ,że ocala od zapomnienia to co za kilka lat zniknie tak jak większość warszawskiej dzielnicy Praga gdzie takie klimaty można zobaczyć tylko na starych zdjęciach czarno-białych .

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *