Ale lasów tu nie ma, teren jest górzysty, a lokalny krajobraz przypomina step. Niemniej jednak kiedyś było tu zapewne wszystko jak z bajki, czyli zamek, władca, i typowe historie jakie pisze dworskie życie.
Sagunto to miasteczko oddalone od Walencji o 28 km, dotarliśmy do niego w ciągu pół godziny. Bilet w obie strony kosztował 4,20 Euro, a sama podróż była bardzo przyjemna. Pociąg punktualny i czysty.
Przez okno można było zapoznać się z obrzeżnymi dzielnicami Walencji, a potem towarzyszyły nam piękne widoki na okolice.
Już z pociągu było widać jak pięknie stare ruiny rozpościerają się na wzgórzu.
Zapraszam do Sagunto.
Niestety, nie zauważyłam żadnych szyldów kierujących turystów, więc udaliśmy się wzdłuż wzgórza, dochodząc wąskimi uliczkami cały czas pod górę do miejsca, z którego było widać ruiny.
Punkt widokowy z ławeczką, szukałam opcji dostania się do ruin z jakiejkolwiek strony.
Uliczki tu są wąskie, gdzieniegdzie ustrojone kwiatami,
domostwa raczej skromne, domki małe,
niektóre zakamarki jak z bajki,
inne niemniej urokliwe, chociaż widać na nich ząb czasu.
Chodzimy uliczkami raz w górę, raz w dół,
w końcu zapytaliśmy o drogę napotkanego przechodnia i udaliśmy się za jego radą w górę.
Jesteśmy na miejscu.
Pierwsze co zwiedziliśmy, to rzymski amfiteatr z II wieku, który okupowany był akurat przez uczniów. Został on niedawno odrestaurowany, niestety w sposób, który nie za wiele ma z autentycznością. Mi się w każdym bądź razie nie podobał.
Droga się rozwidla w pewnym momencie i chociaż wyraźnie było widać, że główna część ruin znajduje się po lewej stronie, ruszyliśmy w prawo.
Było to bardzo dobre posunięcie. Historia miasta sięga czasów starożytnych.
Handel z Fenicjanami i Grekami przyczynił się do znacznego wzrostu znaczenia w regionie.
Do tej kaplicy dotarłam na końcu naszej wycieczki, ale niestety była zamknięta.
Na końcu drogi znajduje się stary mur, a z niego taki widok.
Fajne w Hiszpanii jest to, że wiele atrakcji, które u nas kosztowałyby zapewne niemałe pieniądze, tam są darmowe. Wejście na teren obiektu gratis.
Piękna brama, przez nią wchodzimy na najwyższe wzniesienie po lewej stronie twierdzy.
W roku 219 p.n.e. miasto zostało zaatakowane przez Hannibala, i chociaż Kartagińczycy sforsowali mury, na miejscu zastali jedynie ruiny i zgliszcza. Ponoć mieszkańcy wybrali śmierć w płomieniach, niż kapitulacje przed najeźdźcą.
Ruiny zamku i jego lokalizacja robią niesamowite wrażenie.
Nie ma już możnego dworu i towarzyszącej mu świty, a czasy świetności tego miejsca odeszły dawno w zapomnienie, można sobie tylko wyobrazić potęgę i rozmach tego miejsca kiedyś.
Resztki murów w kolorze piasku pięknie kontrastują z niebieskim niebem.
Wygląda to nieziemsko.
Widok na okolicę, po lewej stronie amfiteatr.
I kolejna ściana, gdzie można tylko snuć domysły co kryło się za nią kiedyś.
Dawna komnata, może jakaś sala, kuchnia, kto podziwiał kiedyś tak bezcenny widok z okna? Piękne stare mury nie zdradzą już tajemnic swoich mieszkańców.
Potężne mury obronne wzniesione w V wieku p.n.e okalają twierdzę od strony morza.
Rozmiary twierdzy są imponujące, idę dalej na jej szczyt,
Ostatnie spojrzenie, wracam,
świeci słońce, ale jest chłodno, a wiatr świszczy tak, że aż dzwoni w uszach.
Fantastyczny kontrast starego i nowego. Współczesne Sagunto to 60 000 mieszkańców.
Jestem na samym szczycie,pode mną miasto i góry, widok jest po prostu piękny,
postacie pary młodych Rosjan świetnie oddają proporcje ruin, a przede wszystkim ich rozmiar.
Oprócz mnie nie ma nikogo. Jakże nowe to dla mnie doświadczenie, bo do tej pory zawsze towarzyszyły mi tłumy. Jest po sezonie, 30 październik, stąd taki luksus samotnego zwiedzania.
a miasteczko nadal senne i puste.
Po lewej stronie zaułku znajduje się mały lokalik, w którym zjedliśmy lunch. Sławetna paella okazała się tak naprawdę talerzem ryżu, w którym znajdowały się trzy male kawałeczki kurczaka i fasolki. Nie polecam.
drzwi zaryglowane. W czasie kiedy błąkałam się uliczkami miasta, mąż zwiedził położone z tylu kościoła Muzeum Archeologiczne. Ponoć bardzo ciekawe.
Ja z kolei docieram do fajnych klimatycznych zaułków.
Na domach ślady religijności mieszkańców.
Mijam kolejne kamieniczki i dochodzę do kościoła,
Elewacja budynku należącego w przeszłości najprawdopodobniej do jakiegoś patrycjusza.
Uliczka wzdłuż niebieskiego budynku to droga do dworca.
Nasza wycieczka dobiegła końca. Wizyta w tym miasteczku jest dla mnie bardzo przyjemnym wspomnieniem.
Gabi jestem pod wrażeniem blogu.Dopiero dzisiaj tu trafiłam (że się nie pochwaliłaś?) i przeglądam.Zostawiam wpis pod Sagunto,bo choć byłam tam w 2004r to doskonale pamiętam i spędziłam w nim parę miłych godz.pokonując podobną drogę. Brawo Ty?Gratuluję mobilizacji i ciekawego podróżowania.Z pewnością jeszcze tu zajrzę.Serdecznie pozdrawiam.
Z chęcią bym pojechała do Sagunto, tak ciekawie je pokazałaś. Widać, że jest to zapomniane miasteczko, ale klimatyczne z wieloma pięknymi detalami, które pokazałaś.
Pozdrawiam,
Renata.
Samo miasteczko jest małe, ale faktycznie bardzo przyjemne. Ruiny robią wrażenie, jaka to musiałą być kiedys potęga. zresztą cala Hiszpania jest piękna, ale to sama wiesz doskonale.
pozdrawiam
Gabi, jakoś od niedawna chodzi mi Costa Blanca po głowie.
Kto wie, może i do Sagunto, byłoby mi po drodze. Takie odkrywanie świata bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam
Arleta, jedź, polecam. Walencja jest piękna, ma wspaniałe stare miasto, do tego nowoczesna dzielnica Miasto Sztuki. Sagunto osiągalne pociągiem w pół godziny i tak jak nie lubię ruin, tak tam byłam zachwycona rozmiarem i położeniem, super. Są też śliczne góry w pobliżu, także jest w czym wybierać. No i niedaleko, pozdrawiam
Gabi jestem pod wrażeniem blogu.Dopiero dzisiaj tu trafiłam (że się nie pochwaliłaś?) i przeglądam.Zostawiam wpis pod Sagunto,bo choć byłam tam w 2004r to doskonale pamiętam i spędziłam w nim parę miłych godz.pokonując podobną drogę. Brawo Ty?Gratuluję mobilizacji i ciekawego podróżowania.Z pewnością jeszcze tu zajrzę.Serdecznie pozdrawiam.
Lucy, dziekuję
Z chęcią bym pojechała do Sagunto, tak ciekawie je pokazałaś. Widać, że jest to zapomniane miasteczko, ale klimatyczne z wieloma pięknymi detalami, które pokazałaś.
Pozdrawiam,
Renata.
Samo miasteczko jest małe, ale faktycznie bardzo przyjemne. Ruiny robią wrażenie, jaka to musiałą być kiedys potęga. zresztą cala Hiszpania jest piękna, ale to sama wiesz doskonale.
pozdrawiam
Gabi, jakoś od niedawna chodzi mi Costa Blanca po głowie.
Kto wie, może i do Sagunto, byłoby mi po drodze. Takie odkrywanie świata bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam
Arleta, jedź, polecam. Walencja jest piękna, ma wspaniałe stare miasto, do tego nowoczesna dzielnica Miasto Sztuki. Sagunto osiągalne pociągiem w pół godziny i tak jak nie lubię ruin, tak tam byłam zachwycona rozmiarem i położeniem, super. Są też śliczne góry w pobliżu, także jest w czym wybierać. No i niedaleko, pozdrawiam