Małe Antyle to archipelag na Oceanie Atlantyckim, oddzielający Morze Karaibskie od otwartego Oceanu Atlantyckiego.
Składa się on z setek niewielkich wysepek. Turyści docierają do nich samolotami i spędzają urlop typu wypoczynek plus ewentualne zwiedzanie. Innym popularnym sposobem na dotarcie do tych miejsc to podróżowanie wielkimi statkami pasażerskimi, które codziennie cumują w innym porcie.
Daje to możliwość poznania za jednym zamachem kilku miejsc, plusem jest bardzo wygodne podróżowanie, ponieważ nie spędza się wielu godzin w autobusach, pociągach czy samolotach.
Minusem jest krótki czas pobytu na każdej z wysp, dlatego też odwiedza się najbardziej popularne miejsca.
Rejs, na którym byłyśmy rozpoczął się na Dominikanie, gdzie wieczorem statek wypłynął do pierwszego portu jakim była La Romana.
Jest kilka możliwości zobaczenia lokalnych atrakcji, można wykupić wycieczki organizowane przez statek, przez biuro podróży, z jakim się podróżuje lub wynająć na własną rękę taksówki, czekające w porcie. My wraz z czwórką innych uczestników decydujemy się na ostatni wariant.
Jedną z atrakcji jest kolonialne osiedle Altos de Chavon. Zbudowane zostało na wzór włoskich miasteczek, jest bardzo urokliwe, ale nie zamieszczam zdjęć, ponieważ miejsce to nie ma w zasadzie nic wspólnego z Karaibami.
Następnie udaliśmy się na plażę, taka jakie można spotkać tylko na Karaibach. Krystaliczne błękitna woda, biały piasek,
olbrzymie palmy. Córka nurkuje, ja spaceruję, plażuję i fotografuję. Jest pięknie.
Kolejny dzień to wyspa St.Martin, należąca do terytorium Francji. Wjazd do portu jest przepiękny, chmury okalają zalesione wzgórza, do których przylegają małe miasteczka, osady. Stoję na statku i cykam zdjęcie za zdjęciem.
Znowu wynajmujemy taxi, kierowca pokazuje nam piękne zatoki, porty z luksusowymi jachtami, hotele, rezydencje, imponujące wille. Luksus na najwyższym poziomie. Ulice bardzo zadbane, eleganckie brukowane deptaki, mnóstwo kwiatów.
Kolejne miejsce to plaża Maho Beach, położona na przedłużeniu pasa startowego, jedyne takie miejsce na świecie. Samoloty lądują tu tuż nad głowami.
Czekamy na pięknej plaży, czekamy, nagle wszyscy wstają. Aparaty szaleją, leci wielki boening Air France. Udało mi się zrobić zdjęcie, takie o jakim marzyłam.
Trzeci dzień to cudowna wyspa Antiqua i Barbuda. Wyspy zostały odkryte przez Krzysztofa Kolumba, w XVII wieku zostały skolonizowane przez Anglię.
Historia odcisnęła swoje piętno zarówno na kulturze jak i języku, mieszają się tutaj wpływy zarówno hiszpańskie jak i brytyjskie.
Liczne sklepy, wszystko jest bardzo kolorowe.
Tubylcy są różnej narodowości, to zarówno ludność o korzeniach afrykańskich, kreolskich jak i europejskich.
Ludzie są przyjaźni, uśmiechnięci, pozwalają się fotografować.
To moje ulubione zdjęcie, pani wygląda jakby przeniesiona została z innej epoki.
Podczas wycieczki przejeżdżaliśmy także przez tubylcze wioski z charakterystycznymi drewnianymi kolorowymi domkami, malowniczymi kościółkami,
i zupełnie innymi cmentarzykami, gdzie groby to skromne kopczyki z piasku, a na nich tylko krzyż i kwiaty, często sztuczne.
Chyba jeszcze nigdzie nie widziałam tak malowniczych pejzaży, liczne plaże wśród zatok, turkus wody,
bialutki piasek, palmy.
Błękit we wszystkich możliwych odcieniach.
Gdybym miała w jednym słowie opisać to miejsce, najbardziej trafnym słowem byłoby określenie raj.
Miejsce, które bardzo przypomina Gozo. Formacje skalne z wdzierającą się wodą.
Kolejny dzień to Santa Lucia. Uchodzi ona za najpiękniejszą wyspę Małych Antyli. Wyspa ma bardzo wiele atrakcji. Udajemy się najpierw do starej osady o nazwie Anse La Raye.
To stare drewniane domki, często miniaturowej wielkości, miejsce o wyjątkowym klimacie.
Niestety Lucia okazała się dla naszej wycieczki mało przyjazna. Padał deszcz i panowała mgła. Zdjęcia nie nadają się w związku z tym do pokazania.
Tubylcy mają bardzo osobliwy wygląd, tu często spotykana fryzura, charakterystyczna dla męskiej części.
Kobiety natomiast mają włosy, które sprawiają wrażenie bardzo nażelowanych, powoduje to prawdopodobnie duża ilość kosmetyków prostujących ich naturalnie kręcone włosy. Deszcz tak leje, ze już nawet nie wysiadamy z samochodu.
Interesująca była również przejażdżka drugą stroną wybrzeża, gdzie z wody „ wyrastały: przepiękne formacje skalne, wszędzie spektakularne zatoki, bujna roślinność.
Ostatnia zwiedzona przez nas wyspa to Barbados. Tutaj mamy pogodę jak z bajki. Stolicy nie polecam, nie ma w niej nic szczególnego.
I znów taksówkarz wiezie nas w tak niezwykle miejsca, ze po prostu brak słów na opis ich piękna.
Zatoki, bajeczne krajobrazy,
wszystko to w połączeniu z palmami, błękitem i piaskiem tworzy nieprawdopodobne wprost widoki.
Domki na wyspach są wszędzie podobne, proste,
kolorowe, dominują kolory pastelu.
Typowy przysmak ” latająca ryba”
Ryby mają niezwykłe kolory.
Miejscowy rybak jest pierwszą osobą napotkaną po wyjsciu z portu.
Stary domek, pełno takich na wyspie.
Tropikalny las, a w nim roślinność tak bujna jak z filmu o Tarzanie.
Wszędzie jest bardzo mało ludzi.
Z wody wyłaniają się niezwykłe formacje skalne,
wszystko to w połączeniu z palmami, błękitem i piaskiem tworzy nieprawdopodobne wprost widoki.
Cały czas przedłużamy zaplanowany czas wycieczki,
Gdybym miała w jednym słowie opisać to miejsce, najbardziej trafnym słowem byłoby określenie raj.
Ostatni dzień, Dominikana, Santo Domingo. Jako pierwsze udajemy się do jaskiń Los Tres Ojos.
Płyniemy łódką, w wodach masa rybek. Absolutne must see.
Wapienne jaskinie, niezwykle kształty i to co nas urzekło najbardziej.
Trzy jeziorka, z których dwa mają niezwykle turkusowy kolor, co w połączeniu z wiszącymi lnianami i egzotyczną roślinnością tworzy obraz iście bajkow
Cudne zdjęcia, sama esencja Karaibów. Uwielbiam te kolorowe domki, to nic, że biednie, na taki klimat wystarczą. St. Lucia podobała mi się najbardziej, a przede mną Jamajkaza 3 tyg, nawet nie wiesz jak się cieszę:)
Maria, czekam na Twoja relacje, bo masz przepiekne i interesujące galerie.
Jamajka, dla mnie zupelnie nieznana, czekam na Twoją prezentację,
pozdrawiam
Dosyc szybkie to zwiedzanie.Jednak sporo zobaczyłaś. Faktycznie raj na ziemi.Czy mieszkańcy wiedzą,że mieszkają w raju?
Samolot nad plażą rewalcyjnie Ci wyszedł.
Pozdrawiam-)
Irenko, mimo szybkiego zwiedzania taki rejs jest bajką sam w sobie. Samolot udało mi sie ustrzelić, fakt. Ale Ty wiesz, że ta wyspa została potwornie zniszczona przez huragan, podobnie jak kilka innych. Mieszkańcy są super, życzliwi, weseli, żyją na luzie. Nie ma tam biedy, Życzę Wam abyście kiedyś tam dotarli, będziecie zachwyceni,
pozdrawiam
Cudne zdjęcia, sama esencja Karaibów. Uwielbiam te kolorowe domki, to nic, że biednie, na taki klimat wystarczą. St. Lucia podobała mi się najbardziej, a przede mną Jamajkaza 3 tyg, nawet nie wiesz jak się cieszę:)
Maria, czekam na Twoja relacje, bo masz przepiekne i interesujące galerie.
Jamajka, dla mnie zupelnie nieznana, czekam na Twoją prezentację,
pozdrawiam
Dosyc szybkie to zwiedzanie.Jednak sporo zobaczyłaś. Faktycznie raj na ziemi.Czy mieszkańcy wiedzą,że mieszkają w raju?
Samolot nad plażą rewalcyjnie Ci wyszedł.
Pozdrawiam-)
Irenko, mimo szybkiego zwiedzania taki rejs jest bajką sam w sobie. Samolot udało mi sie ustrzelić, fakt. Ale Ty wiesz, że ta wyspa została potwornie zniszczona przez huragan, podobnie jak kilka innych. Mieszkańcy są super, życzliwi, weseli, żyją na luzie. Nie ma tam biedy, Życzę Wam abyście kiedyś tam dotarli, będziecie zachwyceni,
pozdrawiam
Trochę to przypomina raj. Przeskakiwanie z wysepki na wysepkę to łapanie wiatru w żagle i zew przygody jednocześnie. Piękne zdjęcia, zakochałam się
Dziękuję, ale przy takiej pogodzie i kolorach nietrudno o dobre zdjęcia. A miejsca są po prostu zjawiskowe.
Widać, że była to niezwykła wycieczka. Do tego krajobrazy oraz architektura niektórych miejsc naprawdę robią wrażenie. Portrety ludzi też świetne!
Podpisuję się pod każdym Twoim słowem, dziękuję za uznanie.