Już będąc w Nepalu zdałam sobie sprawę z tego, że ta prezentacja będzie sporym wyzwaniem. Niewiele krajów wywarło na mnie tak wielkie wrażenie jak właśnie to położone między dwoma mocarstwami – Indiami i Chinami – małe Królestwo Gór. Nepal to jeden z najbardziej niezwykłych krajów, jakie było mi dane zobaczyć. Potężne, majestatyczne Himalaje zajmują 80% jego powierzchni.
Jak przedstawić ten kraj, w jaki sposób zobrazować go i opisać, żeby chociaż w części oddać jego urok i piękno, kontrastowość i wielobarwność?
Kojarzony najczęściej z potęgą Himalajów zachwyca nie tylko górami. Znajdują się tutaj także doskonałe miejsca do podglądania żyjących dziko zwierząt i trasy trekkingowe uważane za najpiękniejsze na świecie.
To kraj wspaniałych, misternie zdobionych świątyń, unikatowej architektury, zarówno sakralnej, jak i świeckiej, odmiennej zupełnie kultury, ogromnej mnogości wyznań, kraj wypełniony obyczajowością, życiem i ludźmi, jakich trudno nam sobie w ogóle wyobrazić.
Zapraszam podczas lektury do odsłuchania najbardziej znanej nepalskiej mantry.
Om Mani Padme Hum jest najpotężniejszą ze wszystkich mantr, jej magiczne słowa i dźwięki są wieczną muzyką Tybetu.
Flaga Nepalu jako jedyna na świecie nie ma kształtu czworokąta.
Dwa trójkąty symbolizują Himalaje oraz dwie religie -hinduizm i buddyzm. Kolor niebieski to niebo, czerwony krew, a słońce i księżyc symbolizują wieczność Nepalu: tak długo, jak następują po sobie słońce i księżyc, tak długo trwać będzie państwo Nepal.
Jako pierwsze miejsce w Nepalu zwiedziliśmy zespół hinduistycznych i buddyjskich obiektów Swajambhunath, zwanych również Świątynią Małp, skąd roztacza się widok na całą Dolinę Katmandu. Jest to jedno z najstarszych miejsc kultu religijnego w Nepalu, które liczy sobie 2000 lat. Od razu rzuca się w oczy charakterystyczny element nepalskiego krajobrazu: niezliczone kolorowe chorągiewki modlitewne.
Jest to bardzo piękne, przepełnione mistycyzmem miejsce, wszędzie rozbrzmiewa melodyjna muzyka.
Nepalskie dzieci są piękne, z ich wielkich oczu często wyziera smutek.
Sceny, które widzę sprawiają, że zapominam o wszystkim: mnóstwo pogrążonych w modlitwie ludzi, pielgrzymi wypowiadający mantry i składający dary, tradycyjnie ubrani mnisi z ogolonymi głowami, dzieci, żebracy, mnóstwo stup, kaplic, biegające małpy, wszechobecne w całej Dolinie Katmandu gołębie, do tego woń palących się kadzidełek, blask ognia świec, to wszystko zachwyca, nie mam czasu na jedzenie, na picie, nie interesują mnie pamiątki, staram się uchwycić jak mogę te zbyt krótkie chwile.
Ta małpeczka z przynoszonych darów przywłaszczyła sobie truskawkę. Lata ich tam całe mnóstwo.
Ludzie modlą się w uniesieniu, zupełnie nie zwracają uwagi na turystów z aparatami, jesteśmy tutaj tak naprawdę intruzami, wdzieramy się w ich świat i zaburzamy w nim ich spokój.
Ta nepalska dziewczyneczka zaczarowała mnie swoimi oczyma.
Małe dzieci mają wymalowane węglem czarne kręgi wokół oczu. Nepalczycy wierzą, że węgiel dezynfekuje, zapewnia zdrowe oczy i dobry wzrok.
To ogromna ilość sklepików, restauracyjek, hoteli, ulicznych straganów , prawdziwy raj dla miłośników zakupów, można kupić ubrania i sprzęt sportowy (ponoć oryginalny), masę tanich pamiątek, ale znaleźć można także misternie wykonane dzieła sztuki z drzewa, brązu, bardzo ciekawą i oryginalną biżuterię, grafikę, wszelkiego rodzaju herbaty, no i oczywiście kupowane przez wszystkich przyprawy do potraw.
W Dolinie Katmandu leżą trzy miasta: Katmandu, Patan i Bhaktapur.
Samo Katmandu jako miasto nie robi wrażenia: wielki ruch, jazda bez jakichkolwiek zasad, klakson jest tu najważniejszą częścią samochodu. Wszędzie czatują rikszarze, ale są mili i nie narzucają się.
Dawniej ulice Katmandu nie miały nazw, dziś nadano je tylko głównym arteriom, uliczki boczne są bezimienne,
Piękne wielobarwne chusty z wełny jaka lub kozy. Co ciekawe: apaszka zrobiona z wełny z karku zwierzęcia może cenowo przewyższać tę zrobioną z zadu lub brzucha nawet 5-krotnie.
Sadku, hinduistyczni świeci mężowie, żyją z jałmużny, za klika rupii chętnie pozują do zdjęć, bez zapłaty odwracają złośliwie głowę. Wiodą ascetyczne życie dążąc ku nirwanie.
Konfrontacja z ceremoniami pogrzebowymi była czymś, czego bardzo się obawiałam, tutaj jeden z wielu składów drzewa.
W Nepalu ciało zmarłego przenosi się świtem na miejsce kremacji nad rzeką. Nie powinno się płakać, lamentować, zmarłemu należy życzyć łatwej drogi.
Samotna, zagubiona dusza ma szukać ukojenia w nowym świecie, ma odejść spokojna. Żyjącym nie wolno swym żalem zakłócać osobie zmarłej przejścia do nowej krainy. Twarz zmarłego pokryta uprzednio drzewem lub słomą zostaje odsłonięta. Dawniej synowie roztrzaskiwali czaszkę rodzica, aby dusza w czasie spalania szybko i łatwo powróciła do Źródła, skąd wyszła.
Starszy syn podpala stos ojca, natomiast młodszy matki. Wcześniej ciało jest trzykrotnie obnoszone wokół stosu. Ogień dokonuje ostatecznego oczyszczenia zmarłych. Gospodarzami tych ceremonii są także wszechobecne święte małpy i święte krowy. Krowy chodzą, siedzą, leżą, małpy dodatkowo jeszcze wszędzie skaczą.
W Nepalu ceremonie pogrzebowe można fotografować.
Emocjonalnie nie targnęły mną tak jak późniejsza wizyta w Waranasi, może powodem była spora odległość, natomiast sam ceremoniał to niezwykłe przeżycie.
Przewodnik zarządził wolny czas (w Nepalu zawsze go było za mało), mogłam się wreszcie oddalić się w poszukiwaniu miejsc cichych, uśpionych, gdzie czas zatrzymał się kilkaset lat temu, mogłam nareszcie stać się świadkiem tego innego życia, stać się uczestniczącym i niedostrzeganym.
Wyroby ceramiczne tutejszych rzemieślników znane są od stuleci.
Dzieci do szkoły ubrane są w identyczne mundurki.
Szkoła jest tutaj obowiązkowa, a podręczniki bezpłatne. Dla dzieci zamieszkujących wyższe tereny, gdzie nie ma dróg, brakuje szkół z internatem. Spora część Nepalczyków, także dzięki wsparciu organizacji charytatywnych, uczy się w Indiach.
Patan.
Na placach kłębi się międzynarodowy tłum, ludzie fotografują bez opamiętania.
Pagoda to typ świątyni zarówno buddyjskiej, jak i hinduistycznej. Posiadają one piętrowe, spadziste dachy, znajdujące się na kilku, maksymalnie pięciu kondygnacjach, wokół pagód buddyjskich umieszczone są młynki modlitewne. Ludzie idąc wzdłuż młynków wprawiają je dłońmi w ruch.
Patan
Drewniano ceglana architektura zachwyca, nie widziałam tak pięknych budynków nigdzie.
Religia hinduistyczna i buddyjska tak mocno przeniknęły się nawzajem, że czasem trudno się zorientować, do jakiej trafiło się świątyni. Buddyjskie młynki modlitewne znajdują się przy obiektach hinduistycznych , a figury hinduskich bogów przy buddyjskich stupach.
Boczne uliczki i toczące się na nich życie. Mówi się, ze w Dolinie więcej jest budowli religijnych niż mieszkalnych. Faktycznie idąc tymi pięknymi, wąskimi, pełnymi uroku uliczkami trudno jest odróżnić budynki sakralne od świeckich.
Od innych religii hinduizm różni się przede wszystkim przekonaniem, że ludzie nie są równi. Stąd podział na kasty oraz bierność wobec własnego losu. Jeżeli dziecko urodzi się chore lub z wrodzoną wadą, hinduista powie, że jest samo sobie winne, że było złe w poprzednim życiu.
Tak samo tłumaczy się biedę lub niski stan. Los człowieka jest bezpośrednio związany z jego poprzednim życiem, a konkretnie z dobrem i złem, jakie ma w dorobku karmicznym.
Hinduizm jest tu religią państwową. Wyznaje go ponad 80% ludności, 10% to buddyści, 5% wyznawcy islamu.
W hinduizmie każda droga, która prowadzi do Boga jest dobra. Wiara ta posiada wiele odłamów, niektóre mają jednego Boga, inne wielu. Ich spoiwem jest wiara w reinkarnację i nieśmiertelną, wędrującą przez kolejne wcielenia duszę. Celem jest wyzwolenie i zespolenie z Bogiem.
Buddyzm jest systemem filozoficzno-etycznym. Celem buddystów jest uwolnienie się od cierpienia poprzez wyrzeczenie się pragnień, tak, aby osiągnąć nirwanę, stan wygaśnięcia wszelkich pragnień.
zaszczytnego stanowiska, jej los est przesądzony w momencie pojawienia się krwi menstruacyjnej. Nie spotyka się z dziećmi, jej rodzice proszą o spotkanie. Jako że bogowie nie mogą dotknąć stopami ziemi, zawsze jest noszona.
Nie pobiera ona żadnej nauki (jako bogini jest wszechwiedząca), nie ma opieki lekarskiej (bogowie nie chorują). w wieku ok.12 lata wraca do domu, gdzie nie zna nikogo, wyobcowana i niedostosowana.
Warzywno, owocowo, kwiatowy targ w Katmandu.
Miasta Doliny Katmandu to miejsce, gdzie wolny czas nie płynie a pędzi. Mogłabym spacerować tymi uliczkami bez końca.
Panuje przepiękny egzotyczny klimat. Przyjemnością było dla mnie usiąść gdziekolwiek i patrzeć i chłonąć na ten świat, tak bardzo inny od wszystkiego, co do tej pory było mi znane.
Nepal jest krajem do którego mogłabym wrócić jeszcze raz.
( z zasady staram się tego unikać)
Prawie każda napotkana osoba wita pogodnym „Namaste”, ze złożonymi jak do modlitwy rękami, oznacza to nie tylko „dzień dobry”, ale też „pozdrawiam cię i życzę ci wszystkiego dobrego”
Boudnath – największa i najstarsza stupa w Nepalu, jedno z najważniejszych miejsc związanych z buddyzmen tybetańskim w Nepalu.
W kolejnych prezentacjach pokaże wiele innych miejsc, które wywarły na mnie ogromne wrażenie, podobnie jak niezwykli, uprzejmi i piękni mieszkańcy tego tak bardzo obcego nam kulturowo kraju, a jednocześnie zachwycającego jak niewiele innych.
Wszędzie stupy, młynki modlitewne, gołębie, jest pięknie.
Widziałam jedną z bardziej znanych żywych legend Nepalu. Patrzyła pustymi oczami, zupełnie bez wyrazu, jej twarz pozbawiona była wszelkich emocji, blada, przedwcześnie dojrzała. Przeraźliwie smutna i porażająca w swojej samotności.
Los tej smutnej dziewczynki tak bardzo różni się od dzieciństwa, jakie znam – moja córka jest trochę starsza – jak bardzo Nepal różni się od wszystkiego, co do tej pory widziałam.
Dziękuję za uwagę.
Charakterystyczne kropki „bindi” na czołach to po prostu ozdoba – hinduizm nie ma tu nic do rzeczy. Mogą oznaczać rozmaite rzeczy – od bycia mężatką, przez opiekę ojca, po pozostałość po porannych modlitwach.
Nowoczesna nepalska dziewczyna.
Ostatnie zdjęcie to wizyta u Żywej Bogini w mieście Patan. Żywą boginię wybiera się z grupy 4-5-letnich dziewczynek z newarskiego klanu złotników. Dziecko musi przejść szereg
prób, spędzić w samotności noc, zamknięte w ciemnym pomieszczeniu, gdzie wyskakują przebierańcy, wśród odciętych głów bawolich, nie może się bać, płakać, jej ciało nie może być skaleczone. Pokazanie się krwi, nawet drobne skaleczenie kończy natychmiast piastowanie tego
Buddystę powinny wyróżniać cztery podstawowe cechy. Są to: miłość, współczucie, współodczuwanie i stabilność emocjonalna.
Newarowie to grupa etniczna, która jako jedyny lud w Nepalu rozwinęła kulturę miejską. Trudnili się rolnictwem, ale przede wszystkim byli rzemieślnikami. To artyści, geniusze, których misterne dzieła można podziwiać w świątyniach, pałacach, klasztorach, dziedzińcach. Świątynie newarskie zbudowane są najczęściej z cegły, dużo elementów jest wykonanych z drewna, a domy mają pięknie zdobione okna.
W każdym z trzech miast Doliny Katmandu, Patan i Bhaktapur – znajduje się Durbar Square, To byłe place pałacowe, na których odbywały się ceremonie koronacyjne. Są wyjątkowo piękne, tak bardzo inne od tego, co do tej pory widziałam. Wszystkie trzy robią ogromne wrażenie. Każde z tych trzech miast (w mojej prezentacji sceny z tych trzech miejsc przeplatają się) powinno mieć tak naprawdę osobną galerię.
Wąskie, zacienione uliczki, świadczą o bogatej kulturze, sztuce i tradycji, charakteryzują się średniowiecznym układem zabudowy. Można by chodzić i chodzić. Jest bezpiecznie, ludzie się uśmiechają, nie są nachalni, tylko czasem trafia się jakiś żebrak, ale nie jest to uciążliwe ani denerwujące. Oprócz mnie błąkają się krowy, kury, leżą zdechłe szczury.
Dolina Katmandu to niezliczone ilości gołębi, robi to ogromne wrażenie.
Zamienić się choć na chwilę w poławiacza obrazów, obrazów jak nie z tego świata.