Jedną z wysp, na które podczas rejsu zawitał nasz statek jest niewielka otoczona wodami Oceanu Atlantyckiego przepiękna wyspa Barbados.
„ Los Barbados” oznacza drzewa brodate, tak miejscową odmianę figowca określali Portugalczycy i to dzięki nim wyspa otrzymała tę nazwę.
Stolica wyspy jest miasto Bridgetown, do którego przybił nasz statek. Port jest inny od portów, jakie napotkaliśmy na innych wyspach. Tamte porty leżały bardzo centralnie, port tutaj położony jest dosyć daleko i nasza niewiedza stała się przyczyną straty cennego czasu. Dzisiaj już nie pamiętam jak długo trwał postój statku na Barbados, ale zdecydowaliśmy się ruszyć na piechotę do centrum licząc , że zobaczymy ciekawe karaibskie miasteczko. Nic bardziej mylnego. Nie dość że straciliśmy sporo czasu na dojście na centrum, to na miejscu okazało się, że zwiedzać nie ma co.
Na szczęście podjechał polujący na turystów tubylec i za 20 dolarów od osoby zaproponował nam krótki objazd po wyspie.
Zapraszam do miejsca, które swoim krajobrazem zachwyci nawet najbardziej wybrednych.